środa, 26 lutego 2014

I'd like to say goodbye.

Już wiem, co mnie de motywuje.
Nie jestem motylkiem, nigdy nim nie byłam, i nigdy nim nie będę.
Zawalam, bo inni zawalają.
Zawalam, bo czytam po raz setny, jak ktoś musi spiąć dupę, a nigdy tego nie robi.
Przebywając wśród słabych, robię się słaba.
A nigdy taka nie byłam.
Przykro mi, że muszę to powiedzieć, ale po tym ciężkim pół roku, kiedy zdążyłam się z Wami zżyć, polubić Was, doszłam do takich wniosków.
Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek tu wrócę.
Blog nie zostanie usunięty, ponieważ mam tu dużo ważnych notatek, ale pewnie po jakimś czasie go zablokuje.
Albo wrócę w czerwcu, żeby Wam udowodnić, że można, ze zdjęciami before and after.
Bo ja schudnę. Poradzę sobie sama.
Mam przyjaciół, znajomych, rodzinę, nie potrzebna mi Ana.
Jeszcze będę piękna, chuda, dumna, szczęśliwa.
Duża część Was osiąga cele i odchodzi. Ja odchodzę na początku, żeby nie pakować się w to gówno.
Nie marnujcie sobie życia. Musicie sobie z tym poradzić. Bądźcie piękne i i silne. Życzę Wam spełnienia marzeń.
Trzymajcie się. ♥